Kasia i Tomek po sycylijsku
Tomek zwabił Kasię do mojego studia podstępem. Zamylał coś o niespodziance, ale do końca nie puścił pary z ust, że chodzi o zdjęcia. Przez pierwszych 10 minut musieliśmy Kasię oswajać. Będąc w ciężkim szoku nie odzywała się niemal, tylko łypała (zjawiskowymi skądinąd) oczami dookoła. Później poszło już gładko, a ja się już dziś nie mogę doczekać, kiedy znów mnie odwiedzą. A pewnie nie nastapi to zbyt szybko, bo Kasia mieszka ostatnio na... Sycylii. Uuu, caramba :)
Gdy wybierali zdjęcia do druku, nadali im swoje nazwy. Stąd jedno z nich wygląda jak okładka filmu - nazwali je po prostu 'komedia romantyczna'...