Amela i Dawid
Zaczęło się spokojnie. No, 'lokomotywa' J. Tuwima tez się spokojnie zaczyna (no ok, w szóstym armata O! jaka wielka może tu nie wystapiła, ale za to w ósmym siedzą same grubasy to już tak)... Tak i tu spokojne dość przygotowania - przerwane poszukiwaniami pod sukienką pająków i zabłąkanego niewiele większego od nich 'yorka' Sisi - weszły z coraz większym rozpędem w fazę ceremonii. Tu wulkan energii w ciele małej blondynki zaczął buzować, kontrapunktując ślub głośnym śmiechem przy ołtarzu. Zaraz po tym już na sali weselnej eksplodował i Młoda nie schodziła z parkietu już do rana, wirując wśród gości. I ja tam byłem, miód i wino piłem...
PS.
Plener kilka dni później też na początku zapowiadał się spokojnie, eh...



































4 komentarze:
bardzo sie mnie podobuja te plazowe. Ehhh jak ja kocham morze... Ty pewnie bys sie zachwycal moimi gorami :) Fajna para, git :)
no nareszcie, można obejrzec efekty twojej pracy :D a byłem bardzo ciekaw :)
zazdroszczę pleneru nad morzem ! :)
Brawo, brawo, Tomku! :) To ja również zapisuję się do Klubu Zazdroszczących Pleneru Nad Morzem ;) Motyw z pająkami musiał być niezły! :D
Prześlij komentarz