Ela i Łukasz
Trochę zwlekałem z publikacją tego posta. Mea culpa, ale mam nadzieję, że pomimo upływu miesiąca od uroczystości, materiał będzie miał powiew świeżości. Ok, po kolei.
Ela i Łukasz są już po minucie przebywania z nimi wyraźnie wyjątkowi. Artystyczne dusze, bardzo otwarci, bez przerwy uśmiechnięci. Wszystkie dekoracje zrobili własnoręcznie, przystroili kościół, salę... Łukasz będąc florystą zadbał o wszystkie szczegóły, choć wiązankę Eli robił jeszcze pół godziny przed wyjazdem do kościoła.:) Na ślubie i przyjęciu robiliśmy zdjęcia we dwójkę z Maćkiem Borowskim, o którym wspominałem w poprzednim poście. Obaj zgodnie uznaliśmy tę imprezę za absolutnie topową jeśli chodzi o wspaniałą atmosferę i w kategorii Wydarzenie Sezonu zupełnie stronniczo przyznaliśmy jej 1 miejsce :). Atrakcją kulinarną, odmiennie niż na wielu innych weselach nie był tu pieczony prosiak z jabłkiem w pysku tylko... słodki stół. Można było się zanurzyć w słodkich wspomnieniach z dzieciństwa i okrasić słodkie obżarstwo watą cukrową. Łukasz, jako że zna się na rzeczy zabrał gości na spacer po ogrodzie dendrologicznym w Przelewicach, a jako zwieńczenie wieczoru zorganizowaliśmy crazybooth (czyli to dziwactwo z poprzedniego posta, przy którym mieliśmy wiele zabawy. Pisać tak mógłbym jeszcze i jeszcze, ale ostatecznie jest to jednak blog fotograficzny, a nie grafomański, więc powściągnę swoje zwyczajowe u mnie gadulstwo i pokażę kilka zdjęć autorstwa mojego jak również Maćka.
3 komentarze:
Ale tam musiało być mega inaczej. Te zdjęcia na sznurku, klamerkami do prania przypięte, pawie co dziobią cary, w ogóle te zdjęcia na patyczkach powbijanych w jabłka, do tego stolik pełen słodkości mniam, jak w bajce.... Mega wydarzenie. Az mnie w żołądku possało
Bardzo ładne zdjęcia. Ślub i wesele naprawdę z pomysłem, dopracowane, inne, ciekawe - pozazdrościć :)
swietny reportaz.. przelewice maja swoj klimat :)
Prześlij komentarz