Iwona i Marcin
Wyobraźcie sobie, że jedziecie na ślub, macie jeszcze 200m, słuchacie głośno muzyki, żeby się 'wkręcić', bo za chwilę zaczynacie robić zdjęcia bez przerwy przez kilka godzin, macie ostatnie 2 minuty, żeby byc na czas, ale przecież jesteście już na miejscu, jeszcze trzeba wjechać w boczną uliczkę i.... trrrach. Ktoś wjeżdża w wasze tylne drzwi... to nie bajka, tak było. Już byłem w ogródku, już witałem się z gąską. No po czymś takim nie mogłem być w humorze. A jednak. Młodzi wyluzowani, jeszcze mnie pocieszali, że wszystko będzie ok i ...było. Efekty widać tu, przemieszane z sesją plenerową nad Bałtykiem. A samochód? No cóż, jeździ dalej ;)
Przy okazji wielkie dzięki Maciejowi za plener.
3 komentarze:
plażowo morskie - zajedwabiste. przyszedł mi właśnie smak na McDonalda.... No i te maki - jak pod Monte Cassino ;-) Wszystko tak słusznie - wyważona ilość i to co ma być to jest. pozdrawiam :)
mega pierwsze błyśniete i te na plazy gdzie cała sylewtka !!!!!
Gustavo Osmar Santos
Estuvo Aquí...wonderfull.
Prześlij komentarz